O „Cudzych słowach” Wita Szostaka oraz pewnych powrotach
Po kilku latach przerwy wróciłem do publikowania tekstów na stronie Popmoderna i ogromnie się z tego cieszę ✊ Pozostaję na orbicie tego portalu, założonego przez Olgę Szmidt i Mateusza Witkowskiego, właściwie od początku i w ciągu tych lat poznałem dzięki niemu świetnych ludzi, a publikując, zdobywałem pierwsze krytyczne szlify.
To również powrót do pewnego pisarza. Kolejny raz napisałem tekst o książce Wita Szostaka (wcześniej pisałem o „Fudze” i „Stu dniach bez słońca”). Tym razem są to „Cudze słowa” (Warszawa 2020), opowieści rozpisanej na głosy siedmiorga bohaterów i bohaterek, którzy mówią o tej samej (?), na różne sposoby bliskiej im osobie – Benedykcie. Przeczytałem książkę z dużym zaciekawieniem, jak zawsze w przypadku tekstów Szostaka, którego twórczość śledzę, czytam, przemyśliwuję i często jest mi bliska. Polecam zwłaszcza doskonałe „Chochoły”.
Ale, ale – tutaj nie jest tak prosto: w jego najnowszej powieści są rzeczy wzbudzające moje zastrzeżenia. Przekonajcie się i zapraszam do dyskusji! 👇👇👇